Dlaczego się starzejemy?
Z każdym mijającym rokiem pytanie to przesuwa się coraz wyżej na mojej liście ważnych zagadnień i jeśli nie jest ono jeszcze teraz wysoko na liście Czytelnika, gwarantuję, że pewnego dnia będzie. Wszyscy się starzejemy i chronologia tego procesu znana jest dobrze każdemu z nas. Lecz dlaczego się starzejemy? Jaki mechanizm wywołuje procesy starzenia i czy istnieje sposób sterowania nim w jakimś zakresie?
W tej dziedzinie prowadzi się wiele badań i przypuszczalnie jest tyle teorii starzenia, ilu badaczy. Teorie te mają jednakże tendencję do grupowania się w dwie duże klasy – nazwijmy je teoriami „planowego zużycia” oraz „narastających defektów”.
Oba typy teorii opierają się na prostym fakcie dotyczącym ewolucji żywych istot: dobór naturalny działa na zasadzie różnic genetycznych, przechodzących z rodziców na potomstwo. Zmiany genetyczne, zwiększające szanse potomstwa na życie trwające wystarczająco długo, aby się rozmnożyć, zostaną przekazane dalej z większym prawdopodobieństwem, i w ciągu dłuższego czasu rozpowszechnią się na całą popualcję. To, co zachodzi już po rozmnożeniu się organizmu (a zwykłe starzenie się należy do tej kategorii) nie ma związku z przedłużaniem gatunku i wobec tego nie natrafia na żadne naciski ewolucyjne. Jako naukowiec w średnim wieku czuję się niezbyt komfortowo, zdając sobie sprawę, że z punktu widzenia natury jestem być może zbędny – lecz taka już jest kolej rzeczy.
Termin „planowe zużycie” stosowany był w latach 50. i 60. na określenie produktów projektowanych tak, by miały ograniczoną trwałość. Na przykład podobno samochody były tak konstruowane, aby ich trwałość nie przekraczała dziesięciu lat i by w przyszłości potrzebna była ciągła produkcja nowych aut (w każdym razie tak sądzili w tamtych czasach konsumenci). Z teorii starzenia typu „planowe zużycie” wynika, iż ciało ludzkie zbudowane jest w ten sposób, że wyczerpuje się, gdy kończy się jego pożyteczne życie, a wtedy powinno być zastąpione przez nowszy model.
Ważnym dowodem na potwierdzenie tych teorii jest tak zwana granica Hayflicka, od nazwiska biologa Leonarda Hayflicka. W 1961 roku ogłosił on wraz z kolegami wyniki przełomowego doświadczenia. Komórki ludzkiego embrionu zostały umieszczone w hodowli, która dostarczała im wszelkich niezbędnych składników odżywczych i chroniła przed wszelkimi szkodliwymi wpływami. W takich idealnych warunkach komórki zaczynały rosnąć i dzielić się. Jednakże, gdy komórka dokonała około pięćdziesięciu podziałów, proces po prostu zatrzymywał się prawie tak, jakby ktoś nacisnął wyłącznik.
W teoriach planowego zużycia utrzymuje się, że geny każdej komórki zawierają mechanizm, który ją wyłącza, gdy nadejdzie jej czas. Krytycy tej teorii, nie podważając istnienia granicy Hayflicka, dowodzą, iż większość organizmów umiera z innych powodów, na długo przed osiągnięciem tej granicy.
W teoriach narastających defektów na wstępie zwraca się uwagę na to, że każda żywa komórka jest skomplikowaną fabryką chemiczną, zawierającą wszystkie rodzaje mechanizmów potrzebnych jej do pełnienia funkcji życiowych. Maszyneria ta jest ciągle bombardowana chemikaliami z otoczenia – nie tylko pestycydami i zanieczyszczeniami, o których słyszy się zazwyczaj – lecz produktami ubocznymi tych wszystkich procesów chemicznych, jakie zachodzą w komórce dla podtrzymania życia. Zgodnie z tymi teoriami mechanizmy obronne komórki w ciągu długiego okresu po prostu się wyczerpują. Wynikiem tego jest starzenie się (a w końcu śmierć). Wydaje się, że wszystkie dotychczas zebrane dowody potwierdzają słuszność takiego rozumowania.
Badania nad starzeniem się ludzi koncentrują się obecnie na zrozumieniu reakcji chemicznych biorących udział w tym procesie oraz rodzajach mechanizmów genetycznych, w jakie jesteśmy przeciwko nim wyposażeni. Najbardziej prawdopodobnym winowajcą jest przypuszczalnie grupa związków chemicznych zwanych wolnymi rodnikami, będąca produktem ubocznym procesów przemian niektórych związków (a także wielu innych procesów). Te związki chemiczne, gdy już zostaną uwolnione w komórce, uszkadzają cząsteczki niezbędne do jej naprawy, a w pewnych przypadkach sam DNA. Frapującym świadectwem przemawiającym na rzecz wolnych rodników jako mechanizmu starzenia jest fakt, że zwierzęta o dużym tempie przemiany materii (a wskutek tego intensywnej produkcji wolnych rodników) mają tendencję do krótszego życia i wytwarzania mniejszych ilości związków chemicznych do walki z wolnymi rodnikami.
Jest nadzieja, że gdy zrozumiemy działanie tych związków chemicznych w naszych komórkach, będziemy potrafili spowolnić proces starzenia się. To nie musi koniecznie oznaczać, że zwiększy się maksymalna długość naszego życia – nie wiemy prawie nic o tym, dlaczego górna granica długości życia ludzkiego wynosi około 110 lat. Zostały już zapoczątkowane prace nad zagadnieniem, czy granica ta może być przekroczona. Obecnie prowadzone badania koncentrują się na umożliwieniu odsunięcia w czasie zwyrodnień wieku starczego i przedłużenia okresu pełnej aktywności.
Należy o tym myśleć, perspektywa pozostania w pełni aktywnym aż do samej śmierci jest zachęcająca, nieprawdaż?